Prawo dla żeglarzy Paulina Poszytek

Dzi­siaj wpis żeglar­ski od tro­chę innej stro­ny — nie praw­nej, ale prak­tycz­nej. Ostat­nio ze zna­jo­my­mi poje­cha­li­śmy poże­glo­wać na Ome­dze. Łód­ki te rzad­ko wyba­cza­ją ster­ni­kom błę­dy. Przy moc­nych wia­trach i dopro­wa­dze­niu do dużych prze­chy­łów lubią zro­bić wywrot­kę. W żar­go­nie żegla­rzy nazy­wa się to grzy­bem. Taki grzyb miał miej­sce na naszej jed­no­st­ce. Co wte­dy robić?

Omega

Poni­żej parę wska­zó­wek dla tych, któ­rzy nigdy nie zna­leź­li się w podob­nej sytu­acji i nie wie­dzie­li­by jak dzia­łać. W naszym przy­pad­ku w koń­cu uda­ło się posta­wić łód­kę. Łatwo nie było. Ale po kolei.

Nasz spo­sób dzia­ła­nia:

1.    Spraw­dzi­li­śmy, czy niko­mu nic się nie sta­ło i czy wszy­scy wynu­rzy­li się z wody.
2.    Spraw­dzi­li­śmy, czy wszy­scy mają pra­wi­dło­wo zało­żo­ne w kami­zel­ki.

 Pły­wa­li­ście bez kami­ze­lek ratun­ko­wych? Niech jed­na oso­ba zanur­ku­je pod jacht i wycią­gnie je z jaskó­łek. Zało­ga będą­ca w wodzie jak naj­szyb­ciej ma je zało­żyć! Jeśli macie duże prze­chy­ły, wie­je sil­ny wiatr — zakła­daj­cie kami­zel­ki ratun­ko­we od razu, nie cze­kaj­cie na nie­for­tun­ne zda­rze­nia! 

4.    Jed­na oso­ba wpły­nę­ła pod jacht i wycią­gnę­ła z jaskó­łek nasze rze­czy. Pod jach­tem jest prze­strzeń powietrz­na, moż­na więc bez prze­szkód oddy­chać. My prze­ka­za­li­śmy rze­czy do pil­no­wa­nia jed­nej z zało­gan­tek. Oczy­wi­ście życie i zdro­wie jest naj­waż­niej­sze, ale chy­ba każ­dy zro­zu­mie, że gdy nie czu­je się zagro­że­nia, koniecz­nie chce się odzy­skać port­fel i smartphone’a 🙂
5.    Jed­na oso­ba zeszła pod jacht i ścią­gnę­ła żagle.
6.    Zabez­pie­czy­li­śmy miecz, żeby był wypusz­czo­ny i wycho­dził z otwo­ru mie­czo­we­go – przy­da się to przy sta­wia­niu żaglów­ki.
7.    Wycią­gnę­li­śmy talię i prze­rzu­ci­li­śmy ją przez bur­tę na dru­gą stro­nę Ome­gi.
8.    Sta­nę­li­śmy (wszyst­kie wol­ne oso­by) na kra­wę­dzi bur­ty prze­ciw­nej do tej, przez któ­rą prze­rzu­co­no talię. Na talii wszy­scy robi­li­śmy  prze­ciw­wa­gę i sta­ra­li­śmy się posta­wić łaj­bę.

Gdy jacht poma­łu prze­chy­la się w naszą stro­nę war­to sta­nąć na mie­czu. Jest łatwiej utrzy­mać rów­no­wa­gę i prze­chy­lić jacht w swo­im kie­run­ku. Jeśli ma się odpo­wied­nią prze­ciw­wa­gę, więk­szą niż waga sta­wia­nej Ome­gi (a raczej zanu­rzo­ne­go masz­tu), powin­no udać się posta­wić łaj­bę “na nogi”.

Uwa­ga nr 1

O wszyst­kim łatwo napi­sać i wyda­je się, że posta­wie­nie Ome­gi to banal­nie łatwa spra­wa. Tak jed­nak nie jest. Jakie mie­li­śmy trud­no­ści?

patenty żeglarskie w PolsceNie­od­po­wied­nia masa 🙂 Razem za mało waży­li­śmy. Pomysł był dobry, ale sami nie byli­śmy wsta­nie zro­bić prze­ciw­wa­gi. Kole­żan­ka była w wodzie i pil­no­wa­ła rze­czy. Ja i dwóch dobrze zbu­do­wa­nych chło­pa­ków sta­wia­li­śmy łaj­bę. A raczej pró­bo­wa­li­śmy posta­wić łaj­bę 🙂
Nigdy by się nam to nie uda­ło, gdy­by nie pomoc sław­skie­go WOPR-u. Przy­pły­nę­ły do nas dwie jed­nost­ki moto­ro­wod­ne. Ratow­nik, będą­cy na jed­no­st­ce nr 1, zacze­pił u sie­bie talię i wspo­ma­gał nas sil­ni­kiem. Sil­nik robił dodat­ko­wą siłę prze­ciw­wa­gi. Uda­ło nam się w ten spo­sób posta­wić łód­kę do poło­wy — to zna­czy, że maszt leżał już na wodzie. Dalej Ome­gi posta­wić się nie dało. Zarzu­ci­li­śmy zatem koło ratun­ko­we na czu­bek masz­tu, żeby nie zanu­rzył się z powro­tem i nie pocią­gnął jach­tu do peł­ne­go grzy­ba. Na jach­cie moto­ro­wod­nym nr 2 (też nale­żą­cym do WOPR-u) kole­ga sta­nął na plat­for­mie i siłą mię­śni pod­niósł maszt do góry. Tym­cza­sem podej­mo­wa­ne były wcze­śniej­sze dzia­ła­nia tzn. cią­gnię­cie talii w kie­run­ku prze­ciw­nym do masz­tu sil­ni­kiem jed­nost­ki moto­ro­wod­nej nr 1 oraz siła­mi mię­śni dwóch zało­gan­tów wspie­ra­ją­cych się o bur­tę oraz miecz. Sku­tek: Posta­wio­na ome­ga do pio­nu! :).

Dzię­ki pomo­cy sław­skie­go WOPR-u, uda­ło nam się w cią­gu godzi­ny posta­wić Ome­gę i wró­cić do por­tu na peł­nych żaglach 🙂

Uwa­ga nr 2

Zda­rze­nie mia­ło miej­sce, gdy warun­ki pogo­do­we były bar­dzo dobre, tzn. tem­pe­ra­tu­ra powie­trza wyno­si­ła ok. 30 stop­ni, woda cie­pła, mogli­śmy w niej bez pro­ble­mu spę­dzić godzi­nę. Gdy­by nikt do nas nie dopły­nął, musie­li­by­śmy jed­nak zosta­wić jed­nost­kę i popły­nąć do brze­gu. Prę­dzej czy póź­niej odczu­wa­li­by­śmy zim­no w wodzie.

Uwa­ga nr 3

Przed przy­pły­nię­ciem WOPR-u pod­pły­wa­ły do nas jed­nost­ki kabi­no­we. Każ­da z nich ofe­ro­wa­ła pomoc w wyło­wie­niu zało­gan­tów i odho­lo­wa­niu nas do brze­gu. Nikt nie chciał pod­jąć pró­by posta­wie­nia Ome­gi twier­dząc, że się nie uda. Widząc naszą deter­mi­na­cję i chęć w rato­wa­niu jed­nost­ki pozo­sta­wi­li nas samych w wodzie 🙂

Dro­gi żegla­rzu: to, że nigdy nie sta­wia­łeś wywró­co­nej Ome­gi nie zna­czy, że nie moż­na tego uczy­nić. Jeśli WOPR był wsta­nie pomóc, Ty też możesz to zro­bić 😉 

Począt­ko­wo ratow­ni­cy WOPR-u tak­że chcie­li jedy­nie nas odho­lo­wać do brze­gu. Widząc jed­nak, że mamy pomysł na posta­wie­nie Ome­gi, posta­no­wi­li nam pomóc.

 W tym miej­scu kolej­ny raz chcę podzię­ko­wać za wia­rę w nas i to, że uda nam się posta­wić łaj­bę do pio­nu. 😉 Żeglarz ma nie tyl­ko znać się na pro­wa­dze­niu łód­ki — powi­nien tak­że umieć sobie radzić w pod­bram­ko­wych sytu­acjach. To dzię­ki Wam, my żegla­rze, zdo­by­li­śmy cen­ne doświad­cze­nie! 

Uwa­ga nr 4

Nie jest dobrym pomy­słem holo­wa­nie wywró­co­ne­go jach­tu do brze­gu, gdy maszt jest cał­ko­wi­cie zanu­rzo­ny w wodzie. Przy takim holo­wa­niu prę­dzej czy póź­niej zary­jesz masz­tem w dno. Uszko­dzisz w ten spo­sób maszt, powło­kę jach­tu oraz inne urzą­dze­nia jach­to­we. Koszt napra­wy jed­nost­ki będzie wte­dy bar­dzo wyso­ki. Bez żad­nych szkód dla łaj­by sta­wiaj ją na wodzie bądź holuj ją, gdy łaj­ba leży na bur­cie a maszt poło­żo­ny jest na wodzie (jed­nak nawet tutaj ist­nie­je ryzy­ko zacze­pie­nia jakie­goś oli­no­wa­nia bądź osprzę­tu o roślin­ność, dno itp.).

Uwa­ga nr 5

Maszt przed zanu­rze­niem się w wodzie moż­na zabez­pie­czyć kołem ratun­ko­wym. Jeśli nie masz koła, wyko­rzy­staj kami­zel­kę ratun­ko­wą.

Wnio­ski

Wywró­co­ną Ome­gę da się bez­piecz­nie posta­wić na wodzie. Warun­kiem jest odpo­wied­nia prze­ciw­wa­ga i to, by nie zaryć masz­tem o dno 🙂

Opi­sa­na powy­żej wywrot­ka była moją pierw­szą (po kil­ku latach pły­wa­nia!) i gdy­by nie doświad­cze­nie jed­ne­go z zało­gan­tów, praw­do­po­dob­nie zosta­wi­li­by­śmy Ome­gę na wodzie, dosta­li­by­śmy się na brzeg i w por­cie szu­ka­li pomo­cy w posta­wie­niu łód­ki.

Jeśli zali­czy­łeś grzy­ba i masz inny patent na posta­wie­nie żaglów­ki, koniecz­nie napisz mi o tym w komen­ta­rzu! Każ­da rada będzie dla nas cen­na 🙂 

  IMG-20150811-WA0008  

Zobacz również

Rejestracja jachtu – czy to obowiązek?

Czy wypożyczalnia sprzętu może żądać zostawienia dowodu osobistego?

Odholowanie jachtu nietrzeźwej załogi

Tematyka: prawo dla żeglarzy, żeglowanie, jacht, Omega, wywrócony jacht, jak postawić jacht

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

Paulina Poszytek - prawodlazeglarzy.pl

2020-06-23 14:45:26

Dziękuję, pozdrawiam.

Rafał Chmielewski

2020-06-23 14:43:03

Bardzo ciekawy i interesujący artykuł, Pani Mecenas! Stopy wody pod kilem życzę! Rafał :)

inżynier

2019-09-09 11:26:59

Do Marek Chrapan - pełna zgoda. Trzy razy podnosiłem łódź - raz szkoleniowo Omegę, raz w ramach ochotniczej akcji wbitego masztem w dno Oriona i trzeci raz wygrzybioną Omege - tym razem w roli nurka ochotnika z pełnym ekwipunkiem. Za każdym razem to samo - podnieść maszt do poziomu za pomocą dowolnej liny biegnącej od topu do pokładu , zabezpieczyć top kapokiem/kołem, zrzucić grota,złożyć maszt (jak do przeprawy pod mostem), postawić łódź pokładem do góry i jeżeli się da odholować pod brzeg a tam męczyć się dalej mając grunt pod dnem, a jak się nie da bo daleko, to próbować wylać wodę z kadłuba i jak już zacznie pływać to holować na płytkie albo do portu. Z wyjątkiem małych lekkich łodzi ze sprawną załogą, bez asysty drugiego jachtu operacja prawie niewykonalna. Maszt da się co prawda złożyć na pokład nawet bez asysty ale wtedy najpierw trzeba wleźć pod łódkę i zwolnic zabezpieczenie sztagu, ewentualnie jeszcze przetyczkę w cęgach jeżeli jest, wyciągnąć całkowicie z knagi fał do kładzenia/stawiania masztu, potem wleźć na kadłub (trudne) i ciągnąc za fał podnieść i zabezpieczyć maszt. Może tez udać się i z wody jeżeli kapoki maja dobrą wyporność.Kiedy maszt już przywiązany do pokładu można próbować obrócić łódź pokładem do góry i dalej juz wiadomo.

info

2019-09-09 10:49:20

Stawiałem szkoleniowo Omegę na Bełdanach, na obozie przed laty. Najpierw ją położyliśmy - rufa bez kontry i cała załoga na zawietrznej burcie - leży natychmiast. Jeden dobrze opływany wpław ( tego samego lata na następnym obozie zdobywałem kolejny stopień nurka) czyli ja, jak już wypłynął spod grota, podłożył pod maszt podany mu przez innego kursanta kapok (dla sprawdzenia mrożących krew w żyłach opowieści siadłem tak żeby przykrył mnie grot-przy odrobinie doświadczenia pod wodą nie powoduje to szczególnego stresu i wypłynąć spod tego łatwo - dla tego zachęcam do treningów w nurkowania, wystarczy na bezdechu, ale żeby zdobyć trochę obycia pod woda- nigdy nie wiadomo co się stanie). Potem ściągnęliśmy grota, zrzuciliśmy foka i położyliśmy maszt. Po tych operacjach kadłub dało się łatwo obrócić. Weszliśmy do środka.Ręcznikiem upchnęliśmy szparę w skrzynce mieczowej. Omega była drewniana i burty minimalnie wystawało ponad wodę co bardzo ułatwiało sprawę. Używając wiadra wylewaków i wszystkiego co się dało ochotniczka i 3 trzech ochotników było w stanie wylewać efektywnej od skrzynki mieczowej działającej przeciwnie. Kiedy skrzynka wylazła już z wody można było działać spokojniej i po jakimś czasie wody było na tyle mało że można było siąść na burty i pagajować do brzegu. U to wcale nie koniec. Kto nie wybierał ręcznie (bez pompy zęzowej) wody z kompletnie zalanej Omegi nie ma pojęcia ile wody mieści ta mała łódka - wylewasz, wylewasz o wody ciągle jeszcze dużo. Nigdy nie stawiałem plastikowej, może trudniej, nie wiem. Uwaga główna - odbywało się to w piękna pogodę, blisko brzegu, załogę stanowiło trzech młodych sprawnych facetów w tym jeden płetwonurek, bardzo sprawna opływana dziewczyna, wszyscy byli ochotkami i wiedzieli co robią. W realnych warunkach, kiedy na pokładzie nie ma czwórki młodych napaleńców tylko starszy sternik i kilku "pasażerów" to bez pomocy innych jachtów byłoby ciężko. Tutaj apelują do sterników. Jeżeli załoga chce podnieść łódź pomóżcie. Jeżeli tylko istnieje jakiś fał który nie biegnie wewnątrz masztu, trzeba go odknagować i podać na łodź. Jeżeli maszt nie jest wbity w dno podniesienie go do poziomu nie stwarza problemów. Jeżeli jest wbity, to bez silnej motorówki ani rusz. Kiedyś na szkwale burzowym zrobił grzyba Orion i wbił się w dno. Ciągnęliśmy za fał, nurkowałem, zapierałem się o dno i próbowałem go wyrwać - bez efektu. Dopiero motorówka 100 KM dała radę. A porem klasyka - złożeni masztu, przeholowanie na mieliznę i wiaderka w ruch. Gdybym miał zabrać si do stawiania dużej kabinówki działbym podobnie, ale ze nigdy tego nie robiłem (Orion duży nie jest :) nie będę stawiał hipotez skoro są ludzie którzy to wielokrotnie robili i wiedza lepiej

Andrzej

2019-06-02 16:58:30

Ja użyłem do stawiania falow grota i foka .

Facebook User Timeline

Close
http://www.babysittingcert.com